Zupełnie świadomie i celowo tytuł tego artykułu zapożyczyłem ze znakomitej książki Roger de la Foresta wydanej we Francji w latach 80 XX . Chciałbym tym samym zwrócić uwagę na nieco zapomniane, i przyznam że na prawdę nie wiem dlaczego, aspekty radiestezji tzn. na fakt, że źródło naszych chorób , problemów i nieszczęść może tkwić w szkodliwym oddziaływaniu miejsca w którym mieszkamy czyli promieniowania cieków wodnych.
Impuls do napisania tego artykułu dała mi pewna moja znajoma która od pierwszego dnia przyjazdu na wspólnie spędzane ferie zimowe, opowiadała wszystkim o swoich nieszczęściach i chorobach. Co ciekawe, znałem ją wcześniej i zawsze dawała się poznać jako osoba uśmiechnięta ,pogodna i serdeczna. Jej pasmo chorób osobistych i rodzinnych zaczęło się jakieś dwa lata temu i wspaniałe życie zamieniło w koszmar ciągłych wizyt w szpitalach, u lekarzy na rehabilitacjach. W jej „niekończącej się opowieści” padały takie słowa jak urok, klątwa, zły los, fatum. Powtarzały się określenia : nagle, niespodziewanie, bez powodu i bez przyczyny.
Nic w naszym życiu nie dzieje się bez powodu i bez przyczyny. Musi nastąpić „przyczyna” abyśmy mogli zaobserwować „skutek”. Tak samo w znaczeniu pozytywnym jak i negatywnym. Musi się zdarzyć „coś” aby nastąpiła zmiana. Skutek jest często widoczny i , jak w opisywanym przypadku, może być dramatyczny. Przyczyna bywa niezauważalna, trudna do rozpoznania (jak „efekt motyla”).
Gdy pytałem co w jej życiu uległo zmianie twierdziła konsekwentnie, że nic. Wszystko jest takie same, odpowiadała konsekwentnie. Tylko te choroby i nieszczęścia. Przyciśnięta jednak przeze mnie i znajomych w końcu powiedziała coś istotnego :
– Dwa lata temu przeprowadziliśmy się z rodziną do pięknego , starego dużo większego domu z ogrodem, kupionego zresztą bardzo okazyjnie(?). Ale czy to można ze sobą powiązać, czy to może być przyczyną ?
Postawmy jasne pytanie: Czy dom i miejsce, w którym stoi może być przyczyną, źródłem takich problemów i nieszczęść.? Zdecydowanie tak, może.
Nie chciałbym tutaj nikogo straszyć ale wręcz przeciwnie zachęcić do logicznego myślenia i używania zdrowego rozsądku.
W latach 1997 i 1998 w kilku Polskich gazetach lokalnych były drukowane mapki radiestezyjnej wybranych obszarów Śląska, województwa opolskiego i poznańskiego z oceną i skalą promieniowań radiestezyjnych, oceną szkodliwości dla zdrowia mieszkańców i przydatności do zagospodarowania przestrzennego. Mapki bardzo wnikliwe sporządzane przez wybitnego polskiego radiestetę Tadeusza Zbiegieniego. Z tego co pamiętam mapki cieszyły się zainteresowaniem czytelników, którzy potwierdzali w listach przewidywania radiestezyjne. Spotkały się one też z krytyką jednego (podkreślam- jednego) przedstawiciela środowiska medycznego, ale za to z tytułem profesorskim do którego po pewnym czasie dołączyli inni oponenci. Nikt jednak z tego środowiska nie miał najmniejszego pojęcia co to jest promieniowanie geopatyczne ziemi i nie znał wyników badań i obserwacji jaki jest jego wpływ na materie ożywioną i człowieka. Nikt też z grona krytyków nie wiedział , że to w zasadzie nie radiesteci odkryli wpływ szkodliwego promieniowania geopatycznego na stan zdrowia a szczególnie na wywoływanie chorób nowotworowych. Pierwsi zasygnalizowali to lekarze i urzędnicy państwowi w Niemczech.
Mija ponad 80 lat gdy lekarz okręgowy dolnej Bawarii, dr Bernhuber zauważył ,że w miejscowości Vilsbiburg umiera na nowotwory statystycznie więcej osób niż w innych regionach. Miał pod opieką tysiące ludzi żyjących w tym samym regionie, w bardzo podobnych warunkach- takie same domy, zbudowane z tych samych materiałów, podobne warunki socjalne, żywieniowe, podobna zamożność i zainteresowania itd. Dzisiaj powiedzielibyśmy, że miał pod obserwacją wiarygodną statystycznie populacje ludzi. Ale na jego obszarze działania były domy – szczególnie w Vilisburgu, w których na choroby nowotworowe umierało dużo więcej osób niż w innych. Szukając przyczyny doszedł do wniosku, ze coś musi być w miejscu w którym stoi dom, w jego otoczeniu, co powoduje tak wyraźny wzrost zachorowalności na raka. Zainteresował tym problemem burmistrza miasta Jozefa Brandla, który nie informując o przyczynach podjętych badań , zlecił ekspertyzę radiestezyjną miasta znanemu radiestecie Gustawowi von Pohlowi. Ten, na podstawie szczegółowych analiz radiestezyjnych sporządził mapę przebiegu cieków wodnych i miejsc szczególnie zagrożonych. Porównano ją z inną mapą ,na której dr. Bernhuber zaznaczył „fatalne domy”. Zgodność była porażająca.
Warto nadmienić, że badania były przeprowadzone niezwykle starannie, pod nadzorem komisji miejskiej, z pełnymi wymaganiami badan naukowych i uznane za wiarygodne do tego stopnia , że Berlińskie Centrum Badań na Rakiem zdecydowało się opublikować w 1930 roku w swoim biuletynie cały raport. Gustaw von Pohl w swojej książce pt. Erdstrahlen als Krankheitserreger” (Promieniowanie ziemi jako patogen chorobotwórczy) wydanej w 1932 roku przedstawia po raz pierwszy i popiera materiałem statystycznym teorię wpływu oddziaływań cieków wodnych na zachorowalność na choroby nowotworowe..
Tezy wysunięte przez Gustawa.Pohla były wielokrotnie potwierdzane przez sławnych radiestetów, lekarzy i biofizyków nie tylko w Niemczech. Chyba najbardziej dramatycznie ujął to właśnie wspomniany już we wstępie Roger de la Forest publikując we Francji w latach 80 XX wieku książkę „Domy które zabijają”, a współcześnie Serven Schraiber w znakomitej publikacji „ Antyrak ”
W różnych ośrodkach badawczych, również polskich, różni badacze stwierdzali wielokrotnie i ponad wszelką wątpliwość, że oddziaływanie cieku wodnego jest szkodliwe i destrukcyjne dla organizmu człowieka i dla innej materii ożywionej, że wywołuje lub potęguje szereg dolegliwości. Skutki tego oddziaływania pokrywają się , w pewnym sensie ,że skutkami wibracji. Człowiek reaguje na nie dopiero po dłuższym czasie oddziaływania zaburzeniami fizjologicznymi całego ustroju lub jego poszczególnych narządów. Gdy człowiek przebywa długo w jednym miejscu, w jednej pozycji a więc podczas snu, statycznej pracy, chorują i leżąc w łóżku skutki tego oddziaływania mogą być obserwowane bardzo szybko. Początkowo są to doznania subiektywne
– ociężałość i osłabienie podczas wstawania,
– niespokojne sny lub bezsenność
– częste bóle głowy
– dolegliwości reumatyczne i układu trawiennego
– przewlekły nieżyt gardła i górnych dróg oddechowych
– niedomagania serca
– bóle kręgosłupa
połączone z nieznacznymi zmianami w układzie nerwowym i układzie krążenia. Wszystkie te dolegliwości mogą mieć lżejszy lub trwalszy przebieg zależnie od intensywności promieniowania cieku, czasu w którym człowiek jest poddany oddziaływaniu oraz indywidualnej predyspozycji. W miarę upływu czasu mogą się nasilać i przejść w poważne i trwałe schorzenia jak reumatyzm, choroby pęcherz i nerek, astma a nawet epilepsja i właśnie, nowotwory. Bardzo szczegółowe badania prowadzone w placówkach klinicznych byłego ZSRR przez prof. Soczewanowa wykazały, że u osób przebywających ponad 6 miesięcy na skrzyżowaniach cieków wodnych występują zmiany w bioelektrycznych czynnościach mózgu, znaczne odchylenia od normalnej morfologii krwi, zaburzenia w pracy tarczycy i gruczołów dokrewnych, patologiczne zmiany w naczyniach krwionośnych i zaburzenia w krzepliwości krwi.
Zapewne pomyślisz teraz Drogi czytelniku, ze jeżeli tak jest to dlaczego ta wiedza nie jest powszechna i nie jest brana pod uwagę przez przedstawicieli medycyny oficjalnej. Dlatego , że te informacje są statystycznie wiarygodne tzn. są prawdziwe w 60-70 %., a to znaczy, że u 40 na 100 badanych osób nie stwierdzono takich zmian a mało tego notowano przypadki dodatniej stymulacji organizmu w takich strefach.! Ta statystyczna wiarygodność wyników badań połączona dużym subiektywizmem odczuć każe, niektórym przedstawicielom współczesnej nauki zanegować istnienie jakichkolwiek cieków wodnych i jakiegokolwiek oddziaływania. Jest też koronnym argumentem inkwizytorów tych zjawisk: „ Ponieważ nie jestem w stanie tego wyjaśnić i zrozumieć , to tego nie ma”. Rzetelność i uczciwość wymagała by jednak postawienia pytania: dlaczego? Dlaczego są osoby nie podlegające statystycznym prawom?
A może w sugeruje to istnienie w każdym z nas swoistego systemu samoregulacji i samoobrony.
Dla nikogo nie jest tajemnicą że człowiek reaguje na subtelne zmiany ciśnienia atmosferycznego, na słabe pola elektromagnetyczne, niewielkie zmiany temperatury; reaguje na kolory, kształty, światło. Każdy też wie ,że te subiektywne reakcje uzależnione są od stanu wewnętrznego, stanu umysłu i psychiki. Pomimo jednoznacznie określonych destrukcyjnych warunków zewnętrznych możemy znakomicie funkcjonować a nawet przejawiać fantastyczne formy aktywności – jeżeli w stanach wyższej konieczności pominiemy je. Zapomnimy, że są , istnieją i maja mieć na nas negatywny wpływ i destrukcyjne oddziaływanie.
Promieniowanie cieków wodnych jest, istnieje i będzie zawsze. Zawsze będą istnieli ludzie, którzy potrafią je wykrywać, wskazywać miejsca na studnie i przestrzegać przed budową w tym miejscu domu. Niezależnie od obowiązujących teorii naukowych, doktryn religijnych czy regulacji prawnych.
Zawsze będą też ludzie, którzy w sposób dramatyczny, tak jak wspomniana uczestniczka wczasów, będą musieli się przekonać, że oddziaływanie cieków istnieje niezależnie od tego, że nasza wiedza o ich oddziaływaniu nie jest wystarczająca.
Copyright © Zbigniew Królicki 1997